Witam Cię serdecznie w moim świecie, w mojej kolorowej przestrzeni, w której przelewam na płótno to, co widzę oczami Duszy. Maluję Anioły, odzwierciedlam Twoją unikalną energię. Do każdego obrazu dostaję przesłanie będące dopełnieniem istotnych dla Ciebie informacji. Obrazy intuicyjne to doskonały sposób na skontaktowanie się ze swoją Istotą.

Posts tagged ‘#kobiecamoc’

Twoja Święta Przestrzeń

Ten tekst powstał 3 lata temu, ale pracując z kobietami, widzę jak trudno nam cały czas poczuć czym jest nasza Święta Przestrzeń. Jak trudno jest nam powiedzieć: NIE! Jak trudno zadbać o siebie.

Skoro spotykam kobiety, które cały czas tego doświadczają, jest to dalej część mnie.

To tak jakbyśmy nie dawały sobie prawa do własnych uczuć i emocji. Jakbyśmy same siebie kneblowały i gwałciły.

A wystarczy to poczuć raz a porządnie. Wystarczy czasem ostro pokazać swoje granice, by zmieniła się Twoja energia. Byś dała znak sobie, swojej małej dziewczynce, że potrafisz ją obronić, potrafisz o nią zadbać. Że już nigdy więcej, nikt, bez Twojego pozwolenia nie wejdzie w Twoją Świętą Przestrzeń. Byś przywróciła godność sobie i jej.

Tego nam wszystkim Kobietom życzę, żebyśmy nie musiały już siebie bronić w taki sposób. Żeby nasza energia robiła to za nas ❤

Udostępniam ten tekst, może się komuś przyda. Są różne sposoby uwolnienia tego, co w nas siedzi. Ten jest mój 😉

Uwaga, tylko dla dorosłych. Przeklinam.

Uwielbiam sobie czasem przekląć, jak chcę nadać większej mocy swoim słowom. Przekleństwo wypowiedziane w tym celu i świadomie, ma wielką moc. Wzmacnia to, co mówimy. Dlatego czasami korzystam z tego, co ze sobą niesie. I nie ma się co gorszyć. To służy też naszemu zdrowiu wewnętrznemu.

Dawno nikt mnie tak nie wkurwił jak to się stało wczoraj. Poczułam, że mam w brzuchu skaczącą bombę i jak nic nie zrobię to ona rozerwie mnie na strzępy i nie będzie co zbierać. Znam swoje ciało i wiedziałam, że to nie są przelewki. Złapałam swój bęben szamański i zaczęłam mocno bębnić wydobywając z siebie takie dźwięki, o jakich nie miałam pojęcia, że potrafię je wydobyć.

Zawsze miałam problem z niskimi tonami. Z tymi dźwiękami prosto z brzucha, prosto z łona. Ten dźwięk tam był, ale nie mógł się wydostać, bo wulkan był zaczopowany. Dopiero uwolnienie splotu słonecznego pozwoliło wydostać się dźwiękom Wojownika. Pozwalałam im się wydobywać zadziwiona i zachwycona ich wielką mocą.

A wszystko dlatego, że ktoś naruszył moją Świętą Przestrzeń…

Piszę o niej często, pracuję z nią, ale chyba dopiero wczoraj poczułam, jak bardzo jest ważne pilnowanie jej granic. Po uwolnieniu głosu zaczęłam mówić:

Z wszystkich wcieleń, z wszystkich poziomów energetycznych, uwalniam pamięć mojego ciała, uwalniam momenty, w których moja Święta Przestrzeń była naruszana i gwałcona. Uwalniam wszystkie zdarzenia, w których pozwalałam na to, w których godziłam się, w których byłam zniewolona tak mocno, że nic nie mogłam zrobić.

Nagle poczułam co tak naprawdę jest moją Świętą Przestrzenią.

To przede wszystkim moje ciało, które wreszcie nauczyłam się szanować i nie godzę się na to, by ktokolwiek je bezcześcił. Mam święte prawo powiedzieć: NIE!

I zdałam sobie sprawę jak często my kobiety pozwalamy wchodzić w naszą Świętą Przestrzeń mimo, że w głębi duszy się na to nie zgadzamy. Pozwalamy w imię pseudo miłości. Pozwalamy ze strachu, że jak nie pozwolimy to on się obrazi, rozzłości, odejdzie…
To niech kurwa odejdzie, jak nie potrafi uszanować Twojej Świętej Przestrzeni. To znaczy, że nie jest Ciebie wart i dla Twojego dobra lepiej będzie jak zniknie.

Zgadzamy się też z innych powodów, dla wygody lub żeby coś ugrać. Przymykamy oczy na krzyk naszego ciała, kneblujemy go, bo myślimy, że tak trzeba. Że nie ma o czym mówić. Że trzeba się zmusić, to za chwilę będziemy miały spokój i pójdziemy spać. A ciało gwałcone raz, drugi, trzeci, dziesiąty, setny, przestaje w końcu wysyłać sygnały, że tak nie można. Staje się odrętwiałe, bez czucia, bez bólu, ale i bez przyjemności, bez umiejętności przeżywania rozkoszy. Staje się skorupą bez tętniącego wewnątrz ognia. Wulkan wygasa, a my czujemy się puste i martwe. I dziwimy się, co się stało z naszym ogniem? Dlaczego nic nam się nie chce? Dlaczego zachowujemy się jak robot, który wypełnia tylko swoje obowiązki? Gdzie się podziała ta radość życia, ta iskra, która sprawiała, że czułyśmy wszystko każdym nerwem, każda komórką naszego ciała?
A może nigdy tego nie czułyśmy? Może od zawsze jesteśmy puste i martwe w środku? Może nasze ciało niesie tę pamięć w sobie od wieków? I nie pamięta już jak to jest NAPRAWDĘ CZUĆ…

Ja tak miałam. Dużo czasu mi zajęło, dużo pracy ze sobą, żeby pozwolić ciału na to by znowu CZUŁO.
Ale zapewniam Was, że warto było podjąć ten trud. Warto jest przekopać się przez ten cały ból, by poczuć znowu rozkosz.

Moja Święta Przestrzeń to również moje zwierzęta, które są przesycone mną, a ja nimi. Zobaczyłam ze zdziwieniem, że rzucam się do gardła każdemu, kto nie potrafi tego uszanować i w jakikolwiek sposób narusza Ich przestrzeń.

Moja Święta Przestrzeń to w końcu mój Dom, moja Świątynia. I jeśli ktoś wchodzi do niej z buciorami i bez pytania bierze moje najbardziej osobiste rzeczy, mam prawo powiedzieć STOP KURWA! Chyba za daleko się posunąłeś, chyba czegoś nie dostrzegasz…
To jest mój Dom i wypadałoby uszanować zasady jakie tu panują. Wypadałoby uszanować jego świętość.

Uświadomiłam sobie, że dla własnej wygody godziłam się na coś, co czułam całą sobą, że nie jest w zgodzie ze mną. Dlatego ciało tak mi wczoraj wywaliło. Dopiero jak w nie weszłam, jak pozwoliłam mu się wyrazić, wydźwięczeć, wypowiedzieć, wiedziałam co trzeba zrobić. Na dłuższą metę nie można targować się ze swoim ciałem.

Dlatego od jakiegoś czasu zadaję sobie często takie pytania:

Jak ja to czuję?
Czy to jest dla mnie w porządku?
Czy ja, moje ciało i moja dusza czujemy się z tym dobrze?

Jeśli odpowiedź brzmi: NIE, podejmuję decyzję, żeby to zmienić. Żeby odzyskać swoje siły, swoją moc, mimo konsekwencji jakie za tym stoją.

Największy błąd wg mnie jaki robimy będąc oświeconymi w swoich oczach? W imię rzekomej miłości pozwalamy by ktoś nasrał nam na głowę. Pozwalamy zaburzać swoją przestrzeń, pozwalamy przekraczać swoje granice i nic nie mówimy, bo my kurwa jesteśmy tacy oświeceni. Więc patrzymy tylko jak to gówno spływa nam po twarzy i wysyłamy miłość do tego, kto nam na tę głowę nasrał.
Byłam kiedyś świadkiem takiej zbiorowej paranoi.

Jedność jednością, ale mamy święte prawo mieć swoją przestrzeń, którą można przekraczać, do której można wchodzić, tylko za NASZYM POZWOLENIEM.

Warto to sobie uświadomić, żeby uchronić się od wybuchu bomby wewnątrz naszego ciała tylko dlatego, że boimy się z tego prawa skorzystać.

Gwałcenie siebie jest chyba najgorszą rzeczą jaką możemy zrobić. Zaczynamy patrzeć na siebie z obrzydzeniem, zaczynamy wysyłać to uczucie do swojego ciała. Zamiast kochać siebie, zaczynamy siebie nienawidzić. Jak ciało może nam pokazać co wyprawiamy? Zaczyna zjadać samo siebie od środka. Na własne życzenie hodujemy sobie wewnątrz pasożyta, który nas pożre.

Mimo, że wczoraj uwolniłam już to, co miałam uwolnić obudziłam się o 5 rano i nie było już siły żebym zasnęła, a lubię spać 😉

Ten przekaz płynie też od Gai. Ziemia, po której stąpamy to jest Jej Święta Przestrzeń, a nam ludziom daleko jeszcze do okazywania Jej szacunku.
Oby nie musiała obudzić swoich wulkanów, żeby zrobić z tym porządek.
Mamy czas i mamy przestrzeń do tego, żeby zacząć współpracować ze sobą i z Nią.
Ona czeka, woła i robi wszystko, żebyśmy w końcu zdali sobie z tego sprawę.

#swietaprzestrzen #granice #kobiecamoc #dbanie o siebie